Wieliczka 25.01.2011.
Bliscy i dalecy
Zjazd internowanych w Wiśniczu Nowym po raz czwarty zgromadził byłych działaczy oraz więźniów politycznych okresu PRL. Spotkania po latach nie zawsze są takie jakbyśmy chcieli. Co roku kogoś ubywa. Jedni odchodzą na zawsze, inni ze względu na stan zdrowia nie mogą przyjechać. Są też ludzie których najzwyczajniej po prostu na to nie stać. Od lat słyszę deklaracje polityków o konieczności zadbania o tych którzy poświęcili swoje życie i zdrowie dla Ojczyzny. Zawsze kończy się tak samo. Dobrze jest z trybuny bądź w środkach masowego przekazu składać puste deklaracje. Przez 20 lat Wolnej Polski nie wypracowano żadnego systemu pomocy tym co o tą POLSKĘ walczyli. Chwała tym bardziej Burmistrzowi i Władzom Samorządowym Wiśnicza że organizują coroczne spotkania. Dzisiaj rodzina byłych założycieli Solidarności z 1980 roku znacznie różni się między sobą poglądami politycznymi. Ale wtedy gdy mieliśmy wspólnego wroga mówiliśmy jednym językiem. Wiele dzisiejszych podziałów nie wynika ze zmiany poglądów ale z rozgoryczenia co do kierunku rozwoju naszego kraju. Wiele emocji wzbudza niepełna dokumentacja wydarzeń z tamtych lat oraz nie zawsze obiektywne opracowania historyczne. Spotykam się z opinią że wiele opracowań robionych jest na zamówienie polityczne. Zapewne nie znajdzie się taki sposób żeby zaspokoić wszystkich. Każdy z uczestników wydarzeń z tamtych lat widzi inaczej prawdę opisaną w istniejących dokumentach a prawdę zawartą w swoich myślach i sercu. Myślę że im dalej od tamtych wydarzeń te dwie prawdy będą się coraz bardziej rozdzielać. Są jednak sprawy które jednoczą nadal. Niektóre są jakby wyjęte z poprzedniego systemu. O tym pisze w swoim artykule Dorota Stec-Fus w Dzienniku Polskim z 24 stycznia. Poniżej publikuję ten tekst za Dziennikiem Polskim.